Nie tak wyobrażaliśmy sobie ostatni drugoligowy mecz w tym roku. Niecelne podania, piłki wyrzucone w aut, niska skuteczność rzutowa i kompletnie dziurawa obrona. Jakie były przyczyny katastrofy na Handlowym?
Wiedzieliśmy, że Buskowianka to ambitny i nieustępliwy zespół, tym bardziej, że każde zdobyte punkty przybliżają go do gry w górnej ósemce, po zakończeniu sezonu zasadniczego. Świadomość to jedno, a koncentracja i realizacja przedmeczowych założeń, okazały się dla nas tego dnia trudnym zadaniem. Zbytnia pewność siebie i myślenie, że mecz wygra się sam, okazały się zabójcze. Sześć bramek przewagi gości w 12 minucie spotkania. Oprócz bramkarza Buskowianki dobrze spisywała się również kotara bramkowa, która dzielnie chroniła ściany Handlowego przed uderzeniami piłek po naszych rzutach. Momentami sami łapaliśmy się za głowę, nie dowierzając w to co dzisiaj prezentujemy na boisku. Dopiero po czasie na prośbę trenera, pod koniec pierwszej połowy odrobiliśmy 3 bramki, ale do szatni i tak schodziliśmy przegrywając 11:14. W drugiej połowie jakby lepiej, z większym zaangażowaniem. Goście słabli fizycznie, ale przewaga topniała bardzo wolno, a minuty uciekały. Kluczowe akcje w końcówce, pozwalające dojść na remis i odmienić losy meczu, rozegraliśmy fatalnie. Głowy naszych zawodników, prowokowane przez kontrowersyjne decyzje sędziów oraz zachowanie przeciwnika, wyraźnie się zagotowały. Rozpaczliwe próby w ostatnich dwóch minutach nie przyniosły rezultatu. Po końcowej syrenie złość i niedowierzanie. Porażka 25:27 stała się faktem, ale przecież ten mecz przegraliśmy już w szatni… myśląc, że ligowe punkty podadzą nam na tacy.
Twierdza na Handlowym skapitulowała po 11 kolejkach. Teraz czas na rozgrywki w ramach Akademickich Mistrzostw Małopolski. W drugiej lidze czeka nas przerwa. Zagramy dopiero po nowym roku, w drugi weekend stycznia, na wyjeździe z NLO SMS ZPRP II Kielce. Czas wyciągnąć wnioski, aby nie doszło do kolejnej katastrofy.